Moja skromna muza...!

Kolejne moje szyciowe przygody dały mi możliwość uszycia JEJ!
Kiedy dostałam zdjęcie potrzeby, widziałam że będzie to ciekawa do uszycia kieca....
...ale kiedy ją skończyłam... Moja cicha skromność podpowiada mi, że całość wygląda wyśmienicie!

Suknia uszyta jest z ciemnoczekoladowej dzianiny. Dokładnie z tej samej co galoty pod Płynącą czekoladomość ;)
W oryginale, suknia była odcięta skórzanym pasem z dużą złotą klamrą, jednak wiadomo jak łatwo takie oryginalne rzeczy dostać w sklepie... zdecydowałyśmy się więc na dzianinę typową na kostiumy kąpielowe. Gruba, mięsista i połyskująca idealnie się nadała na zmianę paska.

Przed rozpoczęciem szycia obawiałam się, że dekolt do talii z przodu i z tyłu, będzie ryzykownym posunięciem, i że biust będzie miał pełne pole do popisu i nieoficjalnych wyskoków.
Okazało się jednak, że dzianina, kiedy w talii jest dobrze dopasowana, elegancko dopasowuje się do ciała i bardzo dobrze przylega. Nie trzeba więc wszywać żadnych tasiemek podtrzymujących ramiona, ani przyklejać silikonowych placków na biust...:D

Ach...sukienka nie jest już moja i z bólem serca ją oddaję, ale już lada chwila powstanie taka sama na mnie!
Jestem nią zauroczona i mimo tego, że może nie powinnam się tak zachwycać szytymi przez siebie kiecami, to w tym wypadku po prostu nie mogę sobie tego odmówić!
Kiedy skończyłam szyć, po prostu ubrałam ją, stanęłam przed lustrem i najzwyczajniej w świecie oglądałam się w niej z każdej strony!
Czuję boskość!