Czas przed Świętami był bardzo pracowity. Szycie, szykowanie prezentów, bieganie po sklepach za rzeczami, których nie byłam w stanie stworzyć własnoręcznie....:) No i na koniec oczywiście doszło robienie kolorowych ciasteczek, które też koniecznie musiały się pojawić na wigilijnym stole!
Wydaję mi się jednak, że to było warte zachodu. Chyba nic tak nie cieszy jak własnoręcznie przygotowywane prezenty!
sobota, 29 grudnia 2012
sobota, 22 grudnia 2012
Nocna eko walka!
Ostatnimi czasy jest normalnie SZAŁ na bluzki z baskinką, sukienki z baskinką jak i spódniczki z baskinką!
W sumie to nie widziałam jeszcze spodni z baskinką...;)
No ale cóż, ja też dałam się modzie:)
W sumie to nie widziałam jeszcze spodni z baskinką...;)
No ale cóż, ja też dałam się modzie:)
czwartek, 6 grudnia 2012
HO HO HO!
Ach...mikołajki to w sumie taki pierwszy dzień przygotowań do świąt. Pierwszy duży śnieg za oknem, życzliwe uśmiechy, słodkości...:)
Po dłuższej przerwie związanej z małym wypadkiem, który unieruchomił mnie na jakiś czas, wracam do pracy! To właśnie pierwszy dzień kiedy czuję, że faktycznie robię nowe i ciekawe rzeczy:)
Klimat dzisiejszych mikołajek tak bardzo wszedł do mojego rodzinnego domu, że postanowiłam nawet pobawić się w takiego małego mikołajka!
Ale nawet przy ciasteczkach nie obeszło się bez szycia! Prezenciki musiałam ładnie opakować, więc i maszyna poszła w ruch:) Papier pergaminowy to dobre opakowanie, a w połączeniu z krawieckimi zabiegami stanowią również ciekawą dekorację.
A tak wracając do większego szycia to projekt o którym wcześniej napomknęłam na moim fanpage'u niestety nie dojdzie do skutku...przynajmniej nie teraz. Projekty są gotowe, ale na tę chwilę muszę odłożyć je do szuflady. Mam nadzieję że nie zdążą obejść pajęczyną:)
Ja tym czasem robię swoje i postanowiłam stworzyć małą świąteczną kolekcję. Teraz pochwalę się tkaninami zamówionymi na allegro, które przyszły do mnie w tym tygodniu:)
A tutaj próbki tego co już z nich powstaje;)
Po dłuższej przerwie związanej z małym wypadkiem, który unieruchomił mnie na jakiś czas, wracam do pracy! To właśnie pierwszy dzień kiedy czuję, że faktycznie robię nowe i ciekawe rzeczy:)
Klimat dzisiejszych mikołajek tak bardzo wszedł do mojego rodzinnego domu, że postanowiłam nawet pobawić się w takiego małego mikołajka!
Oto efekty dzisiejszej zabawy:
Tatuś też musiał dodać coś od siebie ;)
Ale nawet przy ciasteczkach nie obeszło się bez szycia! Prezenciki musiałam ładnie opakować, więc i maszyna poszła w ruch:) Papier pergaminowy to dobre opakowanie, a w połączeniu z krawieckimi zabiegami stanowią również ciekawą dekorację.
A tak wracając do większego szycia to projekt o którym wcześniej napomknęłam na moim fanpage'u niestety nie dojdzie do skutku...przynajmniej nie teraz. Projekty są gotowe, ale na tę chwilę muszę odłożyć je do szuflady. Mam nadzieję że nie zdążą obejść pajęczyną:)
Ja tym czasem robię swoje i postanowiłam stworzyć małą świąteczną kolekcję. Teraz pochwalę się tkaninami zamówionymi na allegro, które przyszły do mnie w tym tygodniu:)
A tutaj próbki tego co już z nich powstaje;)
sobota, 24 listopada 2012
Czerń nieklasycznie
Dobrze, że mimo nadchodzącej zimy mogę wciąż szyć sukienki:) Wesela mamy w każdej porze roku...ach jaka ulga:D Tak bardzo się bałam, że do kolejnej wiosny będę szyć tylko spodnie i płaszcze!
poniedziałek, 19 listopada 2012
To o czym producent zapomniał...
Wcześniej już narzekałam na to jak bardzo denerwują mnie damskie spodnie dostępne w sieciówkach... Niby dobre ale jednak coś nie gra. Zazwyczaj jest to szerokość paska:)
Dziś pokażę jak najprościej poprawić to o czym producent właśnie zapomniał czyli o dopasowaniu spodni w pasie;)
Dziś pokażę jak najprościej poprawić to o czym producent właśnie zapomniał czyli o dopasowaniu spodni w pasie;)
niedziela, 11 listopada 2012
Musztardowa sztywniara
Tym razem biorę się za spódniczki. W niczym dziewczyny nie wyglądają tak dobrze jak w sukienkach czy właśnie spódniczkach:) Pomyślałam, że warto pokazać trochę nóg jesienią i o to jest...
wtorek, 6 listopada 2012
Słodka elegancja
Jakiś czas temu, będąc w szale kupowania tkanin, przeglądałam dosłownie wszystko co znajdowało się na półkach sklepowych.
Oczywiście poszłam tam z zamiarem zakupu kilku konkretnych materiałów, jednak fantazja mnie poniosła...
wtorek, 30 października 2012
Kurza stopa...
Tym razem zaskakuję samą siebie:)
Dzianina w kurzą stopkę zrobiła od razu na mnie niesamowite wrażenie. Na początku miała być black&white ale... to takie bezpieczne. Butelkowa zieleń? Oczywiście, że to NIE MÓJ kolor! Dlatego szyjemy:D
Dzianina w kurzą stopkę zrobiła od razu na mnie niesamowite wrażenie. Na początku miała być black&white ale... to takie bezpieczne. Butelkowa zieleń? Oczywiście, że to NIE MÓJ kolor! Dlatego szyjemy:D
poniedziałek, 22 października 2012
Imprezowy zawrót głowy...!
Mini kolekcja się szyje, a tym czasem odebrałam zdjęcia, które wstrzymywały publikacje;)
Poprzedni weekend z pewnością zapamiętam na baaaardzo długo...
Wyjazd do Kolonii na międzynarodowe szkolenie biznesowe był zdecydowanie niesamowitym przeżyciem.
Nie dość, że przywiozłam stamtąd wiele nowości na przyszłość to i zabawa była przednia:)
Na tę okazję uszyłam właśnie te dwie kiecki! Jedna dla mnie, druga dla Jagódki.
Jagoda prezentuje się w delikatnej i zwiewnej sukience szytej z powiększonego koła, co dało możliwość większego umarszczenia dołu. Cieniutka biała bawełenka w szare kwiatuszki podszyta jest białą tkaniną, dzięki czemu wzór na materiale jest wyraźniejszy, a dół przez dodatkowe marszczenie podszewki, jeszcze bardziej się unosi.
Moja z kolei, zupełnie coś innego.
W sumie to się dobrze dobrałyśmy...black&white...na przemian:)
Wybrałam prosty krój, a całe wrażenie miały robić plecy, a raczej ich brak. Zdecydowałam się też na siateczkowe rękawy i długość sukienki za kolanko, aby za dużo nie odkrywać...taka mała elegancja:)
Poprzedni weekend z pewnością zapamiętam na baaaardzo długo...
Wyjazd do Kolonii na międzynarodowe szkolenie biznesowe był zdecydowanie niesamowitym przeżyciem.
Nie dość, że przywiozłam stamtąd wiele nowości na przyszłość to i zabawa była przednia:)
Na tę okazję uszyłam właśnie te dwie kiecki! Jedna dla mnie, druga dla Jagódki.
Jagoda prezentuje się w delikatnej i zwiewnej sukience szytej z powiększonego koła, co dało możliwość większego umarszczenia dołu. Cieniutka biała bawełenka w szare kwiatuszki podszyta jest białą tkaniną, dzięki czemu wzór na materiale jest wyraźniejszy, a dół przez dodatkowe marszczenie podszewki, jeszcze bardziej się unosi.
Moja z kolei, zupełnie coś innego.
W sumie to się dobrze dobrałyśmy...black&white...na przemian:)
Wybrałam prosty krój, a całe wrażenie miały robić plecy, a raczej ich brak. Zdecydowałam się też na siateczkowe rękawy i długość sukienki za kolanko, aby za dużo nie odkrywać...taka mała elegancja:)
Obie czułyśmy się świetnie, dzięki czemu impreza w 100% udana.
poniedziałek, 8 października 2012
środa, 3 października 2012
Powitanie jesieni...
Tak bardzo bałam się nadejścia tej jesieni. Wyskoczenie z lekkich kiecek i przerzucenie się na kryte buty na prawdę mnie przerażało! Najbardziej chyba dlatego, że jesień wymaga ode mnię większego poświęcenia. Nie będzie już tworzenie szybkich sukieneczek czy delikatnych bluzek. Teraz zaczyna się prawdziwe szycie, czyli cięższe tkaniny, mocniejsze wykończenia, więcej przemyślenia co i jak żeby było elegancko i wygodnie.
Jesień w tym roku witam w dobrym stylu!
Jesień w tym roku witam w dobrym stylu!
niedziela, 9 września 2012
...powiew świeżości!
Za górami, za lasami...
Będąc z dala od normalnego świata znalazłam chwilę na napisanie posta, który tak strasznie odwlekał się w czasie z powodów technicznych. No nic innego jak brak aparatu sprawił, że przesłanie zdjęć robionych w Bogatyni sprawiało masę problemów. Ale jestem! Zdjęcia udało się przesłać z telefonu na komputer i mailowo do mnie:D
Ostatni tydzień wakacji, które dla mnie się jeszcze rzecz jasna nie skończyły, spędziłam w Bogatyni.
Teraz mam małą przerwę na plener malarski obowiązkowy na koniec pierwszego roku ASP. Na szczęście po powrocie mam jeszcze 2 tygodnie na wypoczynek ostateczny. No, ale mniejsza o to.
Bogatynia też nie dała mi spokoju od maszyny i chwała jej za to:) Miałam okazję zmierzyć się z nowym wyzwaniem, a mianowicie... męskimi spodniami!
Jasnoszary dżins udało mi się kupić jeszcze we Wrocławiu dzięki czemu koszt spodni był zdecydowanie niższy niż gdybym miała kupić go w Bogatyni. Spodnie wykończone są rudą, grubą nicią co nadaje im charakteru. Wyjazd do domu dał mi też możliwość wyszperania w zapasach maminych metalowego guzika do nabicia. Planowo miało być to zrobione maszynką służącą do nabijania guzików, jednak młotek to opcja dla osób lubiących utrudniać sobie życie:D
Mimo wszystko całość się udała i mam się czym chwalić... A co!
Będąc z dala od normalnego świata znalazłam chwilę na napisanie posta, który tak strasznie odwlekał się w czasie z powodów technicznych. No nic innego jak brak aparatu sprawił, że przesłanie zdjęć robionych w Bogatyni sprawiało masę problemów. Ale jestem! Zdjęcia udało się przesłać z telefonu na komputer i mailowo do mnie:D
Ostatni tydzień wakacji, które dla mnie się jeszcze rzecz jasna nie skończyły, spędziłam w Bogatyni.
Teraz mam małą przerwę na plener malarski obowiązkowy na koniec pierwszego roku ASP. Na szczęście po powrocie mam jeszcze 2 tygodnie na wypoczynek ostateczny. No, ale mniejsza o to.
Bogatynia też nie dała mi spokoju od maszyny i chwała jej za to:) Miałam okazję zmierzyć się z nowym wyzwaniem, a mianowicie... męskimi spodniami!
Jasnoszary dżins udało mi się kupić jeszcze we Wrocławiu dzięki czemu koszt spodni był zdecydowanie niższy niż gdybym miała kupić go w Bogatyni. Spodnie wykończone są rudą, grubą nicią co nadaje im charakteru. Wyjazd do domu dał mi też możliwość wyszperania w zapasach maminych metalowego guzika do nabicia. Planowo miało być to zrobione maszynką służącą do nabijania guzików, jednak młotek to opcja dla osób lubiących utrudniać sobie życie:D
Mimo wszystko całość się udała i mam się czym chwalić... A co!
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Wszyscy mają mambę...!
W swojej kolekcji materiałowej mam kilka takich, które kupiłam z ogromnym podnieceniem i wręcz nie mogłam doczekać się kiedy stworzę z nich coś nowego. Są też takie, do których jakoś boję się podejść. Mimo tego, że są piękne i długo oczekiwane to czuję lekki dystans... Na przykład fioletowy jedwab, kupiony na początku wakacji z myślą o upalnych dniach do tej pory leży na wierzchu kartonu i patrzy na mnie z niecierpliwością, a ja nie wiem czemu boję się za niego zabrać...
Mój lejący i ciężki szyfon w kolorze kawy z mlekiem też odczekał swoje w szufladzie;) I nie powiem... była to na prawdę ciężka praca. Trzy dni z masą szpilek, fastryg, przymiarek i moja super długa spódnica gotowa! Taki prosty krój, a zabawy jak przy mało której.
Niby tylko szyfon, ale ten był na prawdę ciężki w obróbce. Już wcześniej miałam do czynienia z szyfonem, jednak szyfon szyfonowi nie równy... Tamten był sztywniejszy, dobrze się zaprasowywał i przede wszystkim nie ciągnął się. Teraz kiedy już zszyłam sobie ręcznie kawałek spódniczki, zasiadałam do maszyny aby przeszyć kawałek to uciekał mi jakby w ogóle nie chciał ze mną współpracować. Leje się bardzo jedwabnie. W sumie kiedy go wybierałam to brałam najdelikatniejszy jaki był;)
Widziały gały co brały ;)
Mój lejący i ciężki szyfon w kolorze kawy z mlekiem też odczekał swoje w szufladzie;) I nie powiem... była to na prawdę ciężka praca. Trzy dni z masą szpilek, fastryg, przymiarek i moja super długa spódnica gotowa! Taki prosty krój, a zabawy jak przy mało której.
Niby tylko szyfon, ale ten był na prawdę ciężki w obróbce. Już wcześniej miałam do czynienia z szyfonem, jednak szyfon szyfonowi nie równy... Tamten był sztywniejszy, dobrze się zaprasowywał i przede wszystkim nie ciągnął się. Teraz kiedy już zszyłam sobie ręcznie kawałek spódniczki, zasiadałam do maszyny aby przeszyć kawałek to uciekał mi jakby w ogóle nie chciał ze mną współpracować. Leje się bardzo jedwabnie. W sumie kiedy go wybierałam to brałam najdelikatniejszy jaki był;)
Widziały gały co brały ;)
niedziela, 12 sierpnia 2012
Duże i okrągłe:)
Dziś mój pierwszy raz z takimi cudami! Nauka u mnie jak zwykle w parze idzie w parze z praktyką, dlatego też z pozoru łatwa sukienka zajęła mi więcej czasu niż przewidywałam. Zwykle do szycia kiecek potrzebuję jakieś dwie przymiarki. Tym razem bylo troszkę ciężej, trzy przymiarki były na sam biust:) Zwężanie, zaokrąglanie, przycinanie itd. Nie było łatwo...
Ale co tam, taki biust potrzebuje większej uwagi niż zwykle!;)
Wyszło dokładnie tak jak zamierzałyśmy i wszystko trzyma się na swoim miejscu:) Dopasowany dół, nogi doskonale wyeksponowane, a i dodatkową atrakcją sukienki jest koronkowe ramiączko idące przez prawą pierś do pleców:)
wtorek, 7 sierpnia 2012
Weekendowe balowanie!
Ostatni weekend spędziłam na tańcach i zabawie. Powodem tychże szaleństw był ślub Moniki i Wojtka, dzięki którym miałam okazję uszyć nie jedną, a dwie kiecki, z których jestem niesamowicie zadowolona!
Panna młoda, na poprawiny zażyczyła sobie, jak to określiła "kręcącą się" sukienkę. Oczywiście nic więcej na jej temat nie wiedziała. W sklepie nic ciekawego nie znalazła, więc przybiegła do mnie, co oczywiście mnie bardzo mocno ucieszyło:D
Panna młoda, na poprawiny zażyczyła sobie, jak to określiła "kręcącą się" sukienkę. Oczywiście nic więcej na jej temat nie wiedziała. W sklepie nic ciekawego nie znalazła, więc przybiegła do mnie, co oczywiście mnie bardzo mocno ucieszyło:D
wtorek, 31 lipca 2012
W międzyczasie...
Ostatnio wiele czasu spędzam przy maszynie do szycia. Od rana, tylko otwieram oczy i myślę co by tu nowego stworzyć.
Wszystko fajnie ale jakoś na blogu tego nie widać... Niestety... Mam tyle rzeczy do pokazania, taka ochota na podzielenie się swoimi tworami! Nie jest to jednak takie łatwe kiedy ma się do dyspozycji telefon z aparatem i kogoś kto od czasu do czasu przeleci przez mieszkanie i nie bardzo ma ochotę na piękne sesje zdjęciowe;) Dodatkowo każdy szew rozprasowuję na ręczniku położonym na podłodze, żelazkiem które ledwo zipie:D
No cóż, jedyne co teraz mogę to nadrobić straty w zdjęciach, bo jest co pokazać...:)
W takim razie dziś czas na sukienkę którą stworzyłam w międzyczasie. Nie jest to ani ostatnia rzecz, która wyszła z pod igły, ani pierwsza od dłuższego czasu. Uszyłam ją "raz, dwa" w momencie gdy naszła mnie ochota na nową kieckę. Chwilę poszperałam w kartonach z materiałami i dobrałam sobie kolory, które są bardzo słoneczne, więc na taka pogodę jaką teraz mamy, idealna. Dzięki temu, że jest bardzo prosta w kroju, dosyć luźna i nieprzylegająca do ciała, więc można śmiało założyć ją w największe upały.
No cóż, jeszcze przez miesiąc pomęcze się ze swoją wspaniałą komórką...a potem przyjedzie do mnie siostra z aparatem:D wtedy to będzie dopiero szał w dodawaniu postów! Jeden za drugim...!
PS. W deskę do prasowania zaopatrzę się jutro bo szwy mogłyby wyglądać lepiej;)
Wszystko fajnie ale jakoś na blogu tego nie widać... Niestety... Mam tyle rzeczy do pokazania, taka ochota na podzielenie się swoimi tworami! Nie jest to jednak takie łatwe kiedy ma się do dyspozycji telefon z aparatem i kogoś kto od czasu do czasu przeleci przez mieszkanie i nie bardzo ma ochotę na piękne sesje zdjęciowe;) Dodatkowo każdy szew rozprasowuję na ręczniku położonym na podłodze, żelazkiem które ledwo zipie:D
No cóż, jedyne co teraz mogę to nadrobić straty w zdjęciach, bo jest co pokazać...:)
W takim razie dziś czas na sukienkę którą stworzyłam w międzyczasie. Nie jest to ani ostatnia rzecz, która wyszła z pod igły, ani pierwsza od dłuższego czasu. Uszyłam ją "raz, dwa" w momencie gdy naszła mnie ochota na nową kieckę. Chwilę poszperałam w kartonach z materiałami i dobrałam sobie kolory, które są bardzo słoneczne, więc na taka pogodę jaką teraz mamy, idealna. Dzięki temu, że jest bardzo prosta w kroju, dosyć luźna i nieprzylegająca do ciała, więc można śmiało założyć ją w największe upały.
No cóż, jeszcze przez miesiąc pomęcze się ze swoją wspaniałą komórką...a potem przyjedzie do mnie siostra z aparatem:D wtedy to będzie dopiero szał w dodawaniu postów! Jeden za drugim...!
PS. W deskę do prasowania zaopatrzę się jutro bo szwy mogłyby wyglądać lepiej;)
środa, 11 lipca 2012
Moja mała pięciominutówka
Wczoraj miałam dosyć biegania między pasmanterią, a sklepami z tkaninami w poszukiwaniu odpowiedniego materiału na kiecki. Udało mi się nawet wyhaczyć tanią koronkę, z której jeszcze nie wiem co uszyję, ale uszyję na pewno COŚ :)
Kiedy stałam przy ladzie w pasmanterii, w oczy wpadła mi szeroka guma do spodni czy spódnic. Nie dość, że na prawdę ładna to jeszcze na przecenie! 1zł za metr takiej gumy... kupiłam 2m białej z granatowymi paskami i 2m granatowej z białymi. Zawsze się przyda ;)
Dziś rano wstałam i wiedziałam, że guma przyda się dziś do mojej małej pięciominutówki!
Kiedy stałam przy ladzie w pasmanterii, w oczy wpadła mi szeroka guma do spodni czy spódnic. Nie dość, że na prawdę ładna to jeszcze na przecenie! 1zł za metr takiej gumy... kupiłam 2m białej z granatowymi paskami i 2m granatowej z białymi. Zawsze się przyda ;)
Dziś rano wstałam i wiedziałam, że guma przyda się dziś do mojej małej pięciominutówki!
sobota, 7 lipca 2012
Wiało nudą...
Dawno mnie tu nie było...oj dawno. Sama nie wiem jak to się mogło stać! Tyle zamieszania ostatnio. Myślałam, że w momencie zakończenia roku akademickiego w moim życiu zapanuje spokój, cisza i będę mogła usiąść i szyyyyć. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej brutalna. Zmiana mieszkania na wakacje miała trwać jakieś 2, góra 3 dni. Przeciągnęło się to na ponad tydzień, a przenoszenie moich manatków z miejsca w miejsce poszła na 7 transportów osobówkami...no niemożliwe! Ja mam tyle rzeczy!? Dwa kartony to same tkaniny. Może nie jest to jakiś szczyt dla osób szyjących, ale mimo to myślałam, że mam ich mniej. Mój obecny pokoik, na szczęście tylko wakacyjny, ma pojemność może 1/3 moich rzeczy. Fakt, upchałam tam wiele, jednak sztaluga i stół musiałam odstawić w kąt w stanie nieużytkowym. Mimo tego, że bardzo mi się tam podoba to nie mogłabym na stałe mieszkać w klitce 3.5m na 2.5m.
No ale mniejsza o to. Teraz już tam sobie mieszkam od około tygodnia, rozpakowałam się, chociaż i tak jeszcze nie wiem gdzie mam niektóre rzeczy, i wzięłam się za maszynę.
Kiedy byłam w domu, Mamcia dała mi sukienkę, którą znalazła wśród swoich szmatek. Ona jednak nic z tym nie mogła zrobić dla siebie, więc trafiła w moje ręce:)
Na pierwszy rzut oka mogła wydawać się nudna, jednak ja zobaczyłam w niej wiele dobrego.
Suknia sięgająca do połowy łydki, bez wyraźnej talii z opadającymi ramionami...ech, nie może tak być!
No ale mniejsza o to. Teraz już tam sobie mieszkam od około tygodnia, rozpakowałam się, chociaż i tak jeszcze nie wiem gdzie mam niektóre rzeczy, i wzięłam się za maszynę.
Kiedy byłam w domu, Mamcia dała mi sukienkę, którą znalazła wśród swoich szmatek. Ona jednak nic z tym nie mogła zrobić dla siebie, więc trafiła w moje ręce:)
Na pierwszy rzut oka mogła wydawać się nudna, jednak ja zobaczyłam w niej wiele dobrego.
Suknia sięgająca do połowy łydki, bez wyraźnej talii z opadającymi ramionami...ech, nie może tak być!
niedziela, 17 czerwca 2012
Do trzech razy sztuka!
Nareszcie zakońcyzłam rok akademicki. Z projektami i pracą na uczelnię mogę pożegnać się do października. Uff... teraz mogę wziąć się za moje ulubione czynności:D Praca w domu przy maszynie to poprostu wakacje marzeń. Nie wiedziałam nawet, że mogę aż tak bardzo zatęsknić za szyciem. W ostatnim poście pisałam, że stanę na głowie byle szyć, ale okazało się, że w ostatnich dniach sesji musiałam stawać na głowie żeby wykończyć ostatnie projekty... Tak, to było cięższe niż myślałam. Ostatnią noc sesji nawet nie zmrużyłam oka przez co na przegląd poszłam ledwo żywa. Mimo to wszystko poszo jak należy:)
Już w trakcie sesji Patrycja zaczaiła się na mnie i podsunęła pod nos swoje tkaniny, z których miałam stworzyć jej nowe kreacje. Jak tylko skońcyzł się szał projektowy, wzięłam się do roboty!
Proszę wybaczyć ale nie mogłam się powstrzymać aby nie umieścić tu rysunku poglądowego, Patrycji wizji na temat jednej z sukienek...:D
niedziela, 27 maja 2012
Obrona konieczna!
Mimo tego, że czasu mało to ja i tak się nie poddaję! Najpierw obowiązki, potem przyjemności?
A może przyjemności, a po nich obowiązki...? Hmmm... Nieee;) Obowiązki przeplatane przyjemnościami
to najlepszy układ, zdecydowanie!
Kiedy koleżanki przychodzą do mnie z materiałami na nowe kreacje to ja poprostu nie jestem w
stanie odmówić. Stanę na głowie, nie będę spać, ale uszyję! :D
Tym razem nawiedziła mnie Aneta z potrzebą sukienki. Miała być prosta, elegancka, kobieca. Obrona
pracy dyplomowej z Architektury wnętrz to nie byle okazja, musiała być wyjątkowa.
Pomyślałam "Hmmm... zrobię to".
poniedziałek, 14 maja 2012
Huhu ha... idzie sesja zła!
Ostatnio zauważyłam pewną bardzo dziwną rzecz, a mianowicie wieczny brak czasu na cokolwiek.
Zbliżająca się sesja, nad głową tykający zegar z okropnie szyderczym głosikiem "Nie zdążysz, nie
dasz rady, zabraknie Ci czasu". Cały czas masa myśli biegających po głowie, znudzenie całą robotą
związaną z sesją... projekty, projekty, projekty... wszystko na określony termin. Zaczynam
dostawać szału!
Znalazłam jednak rewelacyjną metodę na siebie:D Co zrobić jeśli brak Ci czasu...?
Znajdź sobie więcej roboty. Trochę śmiesznie brzmi ale u mnie idealnie się sprawdza. Całą majówkę spędziłam przy komputerze z myszką w ręku robiąc kolejne rzeczy na uczelnię. Po trzech dniach ciągłej pracy myślałam, że oszaleję. Studia studiami, ale ciągłe siedzenie przy jednej rzeczy poprostu zaczyna nudzić.
niedziela, 29 kwietnia 2012
Zauważona!
Będąc na tygodniowym wyjeździe w Mediolanie miałam okazję przeżyć na prawdę wiele fantastycznych
chwil. Tyle różności i doznań związanych z tym miejscem. Spacery pomiędzy uroczymi uliczkami
Triennale, jednej z dzielnic miasta dały niezapomniane chwile. Mimo ogromnego pośpiechu jaki był
związany z faktem, że byłam tam specjalnie po to aby zebrać jak najwięcej informacji i katalogów
na temat projektowania wnętrz starałam się jak najwięcej chłonąć z otaczającego mnie wtedy świata
co pomogło mi w wielu inspiracjach projektowych jak i modowych.
Pod koniec tej przyjemnej pogoni zostałam zaczepiona przez pewnego mężczyznę. Zapytał czy może
zrobić zdjęcie mi i temu co mam na sobie po czym dostałam od niego wizytówkę ze stroną bloga.
Blog modowy pokazujący jak się noszą ludzie przechadzający ulice "wielkiego miasta".
Byłam ogromnie zaskoczona, że zasłużyłam sobie na taki zaszczyt! Ale czym...? Ach! Mój ulubiony
płaszcz został dostrzeżony! Uszyty pod koniec ubiegłego lata został pokazany światu:)
Zastanawia mnie tylko jedno. Dlaczego w opisie jest "by Patrizia Pepe"? Hm, nie mam bladego
pojęcia. Napisałam zapytanie, jednak odpowiedzi wciąż nie dostałam. Czyżby mój płaszczyk tak
bardzo przypadł komuś do gustu, że musiał przypisać go swojej twórczości? No ciekawe... Powinnam
odebrać to jako "kradzież" czy może jako "komplement"? Sama nie wiem.
Fotka może nie należy do najpiękniejszych ale ja mam coś w zanadrzu;)
wtorek, 24 kwietnia 2012
Mediolan w bieli!
Właśnie zakończył się tydzień dizajnu w Mediolanie. Przeżycia projektowe jak i modowe niesamowite. Mnóstwo zwiedzania, oglądania i oczywiście dźwigania;)
Dzień pierwszy. Dziewczęta wychodzą na targi. Każda chce wyglądać jak najlepiej w wielkim świecie, czyli zakładamy swoje najlepsze i jednocześnie wygodne kreacje. Dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie wskoczyłyśmy w biel, a co najważniejsze tą, która wyszła spod mojej cudownej maszyny do szycia. Wiadomo od zawsze, że biel jest bardzo klasyczna i jednocześnie elegancka. Doskonale podkreśla delikatną urodę kobiet, dzięki czemu czujemy się w niej fantastycznie. Tak też było tego dnia!
Ja byłam ubrana w znane już na blogu, własnej roboty białe spodnie. Towarzyszył im kremowy sweterek "siatka rybaka" z C&A, bladoróżowa torebka H&M, oraz balerinki z Zary w kolorze pudrowego różu.
niedziela, 15 kwietnia 2012
A skóra taka tania!
W internecie jest masa skarbów, które można dostać naprawdę za grosze.Jakiś czas temu wpadł mi w
ręce przepiękny kawałek skóry wystarczający tylko i wyłącznie na torebkę kopertówkę. Odłożyłam ją
na półkę wiedząc, że na pewno się do niej niebawem dobiorę. I jest! Torba powstała w mgnieniu
oka. Nagły przypływ energii i chęć podjęcia wyzwania uszycia torebki z prawdziwej mocnej, grubej
skóry wzięły górę! Kopertóweczka powstała w połączeniu tkaniny doskonale imitującej skórę (na
bokach i środku klapki), materiału usztywniającego całość oraz tkaniny wyścielającej. W środku
znajduje się także kieszonka na zamek mieszcząca drobne rzeczy takie jak telefon, pomadka czy
jakiekolwiek drobiazgi. Po piątkowym uszyciu musiałam biec w sobotę, na ostatnią chwilę do
kaletnika po przebicie dziurek, w których przymocowany jest łańcuszek służący za pasek torebki.
Nie było to takie proste. Przemiły Pan chciał mnie nabrać i twierdząc, że zrobienie oczek
kaletniczych wymaga czasu i jest trudne, zaprosił mnie po odbiór w poniedziałek. Ale ja muszę na
teraz! Jak Pan mnie tak nabierał, to pomyślałam, że nie będę gorsza i też go trochę oszukam.
Powiedziałam, że nie jestem z Wrocławia i w poniedziałek już mnie nie będzie. Nagle okazało się,
że oczka można przebić w ciągu godziny i nie będę musiała czekać na moje cacko cały weekend:)
Koszt:
skóra: 30zł
tkanina na boki: 5zł za kawałek z resztek (50cm)
wyściółka: stare zapasy domowe
kaletnik: 8zł
łańcuszek: ok 5zł
sobota, 7 kwietnia 2012
Jak ja kocham wrocławskie lumpeksy! [Przesunięte/ Opóźnione wyznanie miłości]
Z przyczyn technicznych post, który miał być dodany w zeszłym tygodniu, został przesunięty na dziś. Miałam małe kłopoty, ale już wszystko naprawione i mogę zaczynać!
Zawsze przerażały mnie sklepy z używaną odzieżą. Sterty szmat poprzerzucane przez siebie, porozrzucane po podłodze... zgrozo. Do czasu! Jakiś miesiąc temu odwiedziłam "taniego armaniego" znajdującego się przy ulicy Ruskiej i pierwszy raz w życiu wyszłam z uśmiechem od ucha do ucha:D Wśród szmatek, które kupiłam, tylko jedna była do założenia od razu. Cała reszta to wspaniałości do przeróbki. Jedną z takich rzeczy była długa, wzorzysta spódnica w pastelowych odcieniach. Od dłuższego czasu szukałam tkaniny na krótkie spodenki z lekko podwyższonym stanem i mankiecikami przy nogawkach. Udało sie! Tkaniny jednka nie znalazłam w hurtowni tylko...w lumpeksie! Kiedy wzięłam się za rozpruwanie kiecki, okazało się, że jest ona uszyta z całej szerokości materiału. Długa na jakieś 80cm, wiec miałam dosyć spory kawałek na te moje spodenki. W spódnicy był nawet dobry zamek i guzik, który wykorzystałam w mojej nowej kreacji, a całość kosztowała mnie aż 3zł! Lekkie, wiosenne i poprawiające mi samopoczucie spodenki są gotowe, a tkaniny nawet jeszcze zostało. Niezbyt wiele, ale już mam na tą resztkę niezły pomysł!
piątek, 6 kwietnia 2012
W poszukiwaniu wykroju.
Po dzisiejszej wizycie w sklepie z tkaninami jestem bardzo zadowolona z tego co tam zastałam. Mam w planach masę szycia ze względu na zmieniającą się pogodę jak i na finanse, także teraz mam na czym się popisać swoimi krawieckimi umiejętnościami!
Kiedy zabrałam się do poszukiwań wykroju na koszulę, dotarłam do jednej z burd kolekcji mojej Mamci. Burda 8/2009 okazała się istnym kuferkiem ze skarbami. Nie dość, że znalazłam tam idealny wykrój na koszulę, którą szukam od dłuższego czasu, natrafiłam na kroje kreacji idealnie odpowiadających moim upodobaniom modowym. Zapasy tkanin są na tyle wystarczające, że mogę już się brać za szycie, a skończyć ciąg po świętach. Przygotowałam się na szczęście na taką opcję i zabrałam moją kolekcję materiałów do rodzinnego miasteczka. Maszyn nie brakuje dlatego... zabieram się do roboty! Szycie bluzki ze zdjęcia drugiego: czas start! :)
środa, 28 marca 2012
Siła tkwi w słońcu
Nadeszła wiosna, a wraz z nią ogromna ochota na szycie! Zima to czas drogich i ciężkich tkanin, dlatego każdy, pierwszy promień słońca przypomina mi o lekkich ciuszkach i przede wszystkim tanich materiałach do tworzenia swoich nowych "szmatek".
Subskrybuj:
Posty (Atom)