poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Wszyscy mają mambę...!

W swojej kolekcji materiałowej mam kilka takich, które kupiłam z ogromnym podnieceniem i wręcz nie mogłam doczekać się kiedy stworzę z nich coś nowego. Są też takie, do których jakoś boję się podejść. Mimo tego, że są piękne i długo oczekiwane to czuję lekki dystans... Na przykład fioletowy jedwab, kupiony na początku wakacji z myślą o upalnych dniach do tej pory leży na wierzchu kartonu i patrzy na mnie z niecierpliwością, a ja nie wiem czemu boję się za niego zabrać...
Mój lejący i ciężki szyfon w kolorze kawy z mlekiem też odczekał swoje w szufladzie;) I nie powiem... była to na prawdę ciężka praca. Trzy dni z masą szpilek, fastryg, przymiarek i moja super długa spódnica gotowa! Taki prosty krój, a zabawy jak przy mało której.
Niby tylko szyfon, ale ten był na prawdę ciężki w obróbce. Już wcześniej miałam do czynienia z szyfonem, jednak szyfon szyfonowi nie równy... Tamten był sztywniejszy, dobrze się zaprasowywał i przede wszystkim nie ciągnął się. Teraz kiedy już zszyłam sobie ręcznie kawałek spódniczki, zasiadałam do maszyny aby przeszyć kawałek to uciekał mi jakby w ogóle nie chciał ze mną współpracować. Leje się bardzo jedwabnie. W sumie kiedy go wybierałam to brałam najdelikatniejszy jaki był;)

Widziały gały co brały ;)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Duże i okrągłe:)


Dziś mój pierwszy raz z takimi cudami! Nauka u mnie jak zwykle w parze idzie w parze z praktyką, dlatego też z pozoru łatwa sukienka zajęła mi więcej czasu niż przewidywałam. Zwykle do szycia kiecek potrzebuję jakieś dwie przymiarki. Tym razem bylo troszkę ciężej, trzy przymiarki były na sam biust:) Zwężanie, zaokrąglanie, przycinanie itd. Nie było łatwo...
Ale co tam, taki biust potrzebuje większej uwagi niż zwykle!;)
Wyszło dokładnie tak jak zamierzałyśmy i wszystko trzyma się na swoim miejscu:) Dopasowany dół, nogi doskonale wyeksponowane, a i dodatkową atrakcją sukienki jest koronkowe ramiączko idące przez prawą pierś do pleców:)




Karolina dostała swoją sukienkę, a ja zyskałam dodatkowe doświadczenie:)
Nie ma to jak obustronne korzyści!

wtorek, 7 sierpnia 2012

Weekendowe balowanie!

Ostatni weekend spędziłam na tańcach i zabawie. Powodem tychże szaleństw był ślub Moniki i Wojtka, dzięki którym miałam okazję uszyć nie jedną, a dwie kiecki, z których jestem niesamowicie zadowolona!
Panna młoda, na poprawiny zażyczyła sobie, jak to określiła "kręcącą się" sukienkę. Oczywiście nic więcej na jej temat nie wiedziała. W sklepie nic ciekawego nie znalazła, więc przybiegła do mnie, co oczywiście mnie bardzo mocno ucieszyło:D