Mój lejący i ciężki szyfon w kolorze kawy z mlekiem też odczekał swoje w szufladzie;) I nie powiem... była to na prawdę ciężka praca. Trzy dni z masą szpilek, fastryg, przymiarek i moja super długa spódnica gotowa! Taki prosty krój, a zabawy jak przy mało której.
Niby tylko szyfon, ale ten był na prawdę ciężki w obróbce. Już wcześniej miałam do czynienia z szyfonem, jednak szyfon szyfonowi nie równy... Tamten był sztywniejszy, dobrze się zaprasowywał i przede wszystkim nie ciągnął się. Teraz kiedy już zszyłam sobie ręcznie kawałek spódniczki, zasiadałam do maszyny aby przeszyć kawałek to uciekał mi jakby w ogóle nie chciał ze mną współpracować. Leje się bardzo jedwabnie. W sumie kiedy go wybierałam to brałam najdelikatniejszy jaki był;)
Widziały gały co brały ;)