Cięcia francuskie łaziły za mną od dłuższego czasu, aż w końcu zabrałam się za nie. Burda niestety, ta z moich zapasów, nie zadowoliła mnie wystarczająco, więc musiałam radzić sobie z samą bluzką. Dobre i to, bo w sumie pociągnąć dół przy pomocy zwykłej spódnicy z zaszewkami to już niewielki problem.
Kiedy znalazłam ten kwiecisty materiał, zakochałam się! Wiedziałam, że muszę go mieć i to szybko. Najlepsze jest to, że nie miałam pojęcia jakie kiecki chcę z niego szyć. Kiedy dzianina trafiła w moje ręce, stwierdziłam, że bardzo dobrze nadaje się na małą kwiatową. Klasyczną!
Tak więc kiedy miałam już gotową formę, zabrałam się za świeżo przywiezione kwiatki i rach ciach pach i uszyłam!
Zajęło mi to niewiele czasu z racji tego, że formę już wcześniej wykorzystałam do szycia innej kiecy. Mała czerwona czeka na swoją sesję w szafie;) W sumie trochę nie po kolei te zdjęcia pocykane, aleeee... Tyle co ja mam zaległych szmatek do obcykania, to szkoda słów.
W końcu wyciągnęłam z kartonów lampy, które kupiłam ponad miesiąc temu, po to abym nie miała już problemów z robieniem zdjęć po zachodzie słońca. Oczywiście sprzęt wydawał mi się tak poważny i nie mój, że bałam się go odpalić. Bałam się, że te ogromne żarówy wybuchną! Ach.... ta moja super wyobraźnia. Od niedawna mieszkam jednak w piwnicy i robienie w niej zdjęć jest kłopotliwe nawet rano.
Dziś była pierwsza sesyjka blogaskowa. Pierwsze próby mocy światła. Nie wyszło może rewelacyjnie, ale nauczę się z czasem obsługiwać ten ciężki sprzęt. Kolejna z pewnością będzie lepsza, choć wydaje mi się, że jak na pierwszy raz to i tak nie jest najgorzej.
Zapraszam na wiosnę!
W ogóle to dlaczego tak bardzo lubię cięcia francuskie i wykorzystałam je nawet przy dzianinie, która przecież mogłaby się ponaciągać na ciele? A to dlatego, że te cięcia sprawiają, że sukienka jest bardzo dobrze dopasowana do sylwetki nawet wtedy kiedy nie obciska ciała z każdej strony. Przy ich pomocy można ładnie podkreślić kształty kobiety, oraz zaznaczyć talię, szczególnie na plecach, na których sklepowe kiece zawsze wiszą...:)